Dlaczego nie używam rękawiczek do masażu Kobido

Już dawno chciałam Wam opowiedzieć tą historię, ale ostatnio tyle masuje, że inne rzeczy odkładam w tzw. nieskończoność. Nie mogę zaniedbywać moich czytelników bloga. Takie moje małe postanowienie na 2025 rok.

Masaż techniką Kobido jest niezwykle precyzyjnym masażem jeśli chodzi o jego technikę. Masuje zawsze gołymi i zdezynfekowanymi rękoma. Masaż, tak samo jak Wam, mi również sprawia ogromną frajdę i niesamowicie mnie relaksuje. Tak, mnie też, jako osoby, która wykonuje ten masaż, dlatego tak bardzo kocham to robić.

Pewnego dnia gdy dojechałam pod gabinet, wysiadając z auta, skaleczyłam palec. Było to precyzyjne cięcie środkowego palca, a dokładniej opuszka. Byłam załamana, bo stało się to tuż przed umówioną wizytą klientki i było już za późno, aby ją odwołać. Takie ranki, mimo że malutkie, potrafią się też długo goić i boleć. Krwawienie jakoś opanowałam ale wiedziałam, że nie dam rady tak masować. Oczywiście po przyjeździe klientki niezwłocznie poinformowałam ją o pechowej sytuacji i zapytałam, czy chce termin przełożyć, czy jednak chce abym ją wymasowała, ale w rękawiczkach nitrylowych. Wiele osób jest w dzisiejszych czasach uczulonych na lateks, więc tylko takie rękawiczki osobiście stosuje. Klientka się zgodziła, więc masaż się odbył ale…

To był mój ostatni raz z pewnością. Skaleczenie palca to był pikuś, w porównaniu z tym, co poczułam gdy zaczęłam masować w tych rękawiczkach. Szelest, czucie dotyku zupełnie inne, bo już nie było to „skóra do skóry”, rolowanie się tych rękawiczek o zjeżdżaniu nie wspomnę. Dla mnie osobiście dramat. Oczywiście wiem, że są masażystki, które wykonują masaże w rękawiczkach i absolutnie tego nie neguje. W przypadku masażu transbukalnego (wkładanie palców do ust) to wręcz konieczność. W przypadku prawdziwego masażu techniką Kobido, czyli japońskiego liftingu twarzy, gdzie nic takiego nie ma miejsca rękawiczki, jak dla mnie, to zbędny dodatek, więc ich nie potrzebuje i nawet nie chcę ich stosować. Oczywiście „klient nasz pan” i jeśli takie życzenie z waszej strony padnie, to jak najbardziej się do niego dostosuje. Zaznaczyć jednak muszę, że  muzyka relaksacyjna, którą słychać w tle może być nieco zakłócona szelestem rękawiczek na waszych twarzach 🙂

Masuje niezmiennie w gabinecie, który znajduje się w Penelope – Akademia Wizerunku przy ul. Pocztowej 10 w Szczecinie. Zachęcam do skorzystania z zakładki KONTAKT na mojej stronie w celu ustalenia terminu wizyty. Odpowiadam zawsze w tym samym dniu.

Do zobaczenia na relaksie!